Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/190

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i ten gruby a nadęty, doskonale by się przydali na illustracye do Mahabaratty...
Albert był w bardzo przykrem położeniu, bo choć widział wiele rzeczy w tym salonie jak panna Jadwiga, inaczej wszakże oceniał wielkiego męża, którego miał za istotnego messyasza Polski.
— Przepraszam panią — rzekł — będę niegrzeczny.
— Bądź pan niegrzeczny, byle szczery i otwarty.
— Pani — dodał Albert — masz do nich trochę urazy, sądzisz ich z powierzchowności i jesteś niesprawiedliwą, czy wielkim ludziom żadnych już wad mieć nie wolno? i czy z wadami nic już na świecie zrobić dobrego nie można? Mnóstwo znamy bohaterów śmiesznych. Ja — przyznaję się pani — wierzę w margrabiego, mimo karykatury, jaką w nim widzę.
— A ja nie — odpowiedziała Jadwiga.
— Dlaczego?
— Dlatego — że ludzie silni nigdy nie są uparci i nie lekceważą prądów swojego czasu, które zużytkować a nie powstrzymać, jest zadaniem władzy, są to wskazówki, z których ona korzystać powinna.
— Powiedziałaś pani prawdę nader wielką — rzekł Albert zdumiony...
— Zapewne większą — uśmiechnęła się