Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

niecnie przerobionego na zbolałą i nędzną istotę, przemawiał do serc może silniej nad inne uciski moskiewskie. Płacze się nad trupem, ale rozpacza nad żywym, którego z istoty niewinnej przerobiono na narzędzie i posługacza bez woli.
Z takiem uczuciem patrzyliśmy nie raz na te biedne dzieci nasze, zakute w mundurki rosyjskich kadetów, strute oddechem zepsucia, wyuczone jak papugi katechizmu przeciw własnemu Bogu...
Tomaszek tak się rozgadał, że mu się jakoś odchodzić nie chciało, łzy mu płynęły z oczów i chwilami szalał, gdy sobie jasne lata swoboty przypomniał, rozczulony w końcu odszedł, całując po rękach panienkę i ciotkę, kłaniając się wszystkim i przyrzekając, że powróci...
Towarzystwo całe powoli rozchodzić się zaczęło z tem uczuciem politowania, które wzbudza każda niedola nieporatowana.
Edward jeden wyszedł, namyślając się mocno, czy czasem przytomność jego w salonie, w którym widocznie bałamucono rosyjskiego żołnierza, nie kompromitowała go.
Od czasu przybycia margrabiego był on jeszcze mocniej orthodoxus jak kiedykolwiek. Salon panny Jadwigi wydawał mu się coraz gorszem napełniony towarzy-