Strona:PL JI Kraszewski Od kolébki do mogiły.djvu/486

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

poczciwego człowieka. I jéj się teraz przykro zrobiło. Nieśmiało wysunęła zwitek.
— Przeczytaj pan — szepnęła cicho. — Kiedy mogę przyjść, aby się dowiedziéć?
I nim Bernard mógł jéj odpowiedziéć, dodała żywo:
— Lepiéj może będzie, abym ja tu nie przychodziła. Jeżeliś pan łaskaw, oto mój adres; gdy papiery przejrzysz, chciéj mi powiedziéć zdanie swoje.
Bojarski odprowadził ją do drzwi odchodzącą. Zrobiła na nim wrażenie wielkie i natychmiast zasiadł do rozpatrywania się w powierzonych mu papierach. Były one najrozmaitszéj treści i formy; listy prywatne, kopie dokumentów, rachunki, a przedewszystkiém ważne w nich miejsce zajmował kobiecém pismem, zapewne saméj Oporowskiéj, dosyć obszérny wykład całéj sprawy.
Było w nim tyle uczucia, tyle niewyszukanéj wymowy z niego płynącéj, taka prawda i szczérość biły z tego prostego opowiadania familijnych stosunków, iż Bojarski, usiadłszy do czytania, nieporuszony przy niém wytrwał aż do końca.
To, co towarzyszyło temu memoryałowi, było tylko dowodem jego prawdomówności. Zaledwie oczom swym mógł wierzyć Bojarski. Człowiek ten, którego on dotąd miał za wzór prawości i szlachetności, z opowiadania Oporowskiéj oka-