Strona:PL JI Kraszewski Od kolébki do mogiły.djvu/482

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mnie, z twarzą bladą, kobiéta średniego wieku, na któréj widać było wielkie życiem znużenie, a w oczach wyraz rozbudzonéj inteligencyi, weszła nieśmiało, trwożliwie spoglądając na Bernarda.
Potrzebowała potém chwili spoczynku, usiadłszy, nim mogła głos zabrać.
Bojarski spytał, czém służyć jéj może.
Łagodnego dźwięku głosem poczęła odpowiedź, która nieprędko wyjaśnić mogła powód przybycia.
— A! panie — odezwała się, patrząc w oczy Bojarskiemu, jakby z nich czytać chciała, z kim ma do czynienia — przyszłam do niego z wielką prośbą. Możesz mi być pomocnym. Słyszałam o nim wiele dobrego i dlatego ośmieliłam się z zaufaniem przyjść w mém nieszczęściu błagać o radę i pośrednictwo.
Bojarski czekał wyjaśnienia.
— Nazywam się Oporowska — dodała powoli, rachując się z każdém słowem przybyła — jestem stryjeczną siostrą Zbrzydowskiego.
Spojrzała na Bernarda, który natychmiast przypomniał sobie, że to nazwisko czytał w rachunkach i że jakieś interesa piéniężne łączyły prezesa z rodziną Oporowskich.
Z cyfr i wypłat jednak żadnego miéć nie było można wyobrażenia o stosunku téj pani ze stryjecznym bratem.