Strona:PL JI Kraszewski Od kolébki do mogiły.djvu/352

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

obowiązki kierownika, do których Bernard nie czuł się powołanym.
— A! Muliniec — Muliniec jest miły, przyzwoity, giętki człowiek, który spełnia obowiązki swe przykładnie; ale — dodała hrabina Anna — mało ma samoistności i lękam się téż, że wpływu na umysł Gwalbertka wielkiego miéć nie będzie.
Gdy hrabina Anna pożegnała wkrótce potém gospodynię, a Bojarski samnasam z nią pozostał, zatrzymany na herbatę, troskliwa o los jego hrabina zaczęła go rozpytywać, jak mu się powodzi, co zamyśla nadal.
— Jestem teraz, pozostawszy sam — rzekł Bernard — zadowolony tém co mam i nie skarżę się. Niewiele zarabiam, ale potrzebuję téż mało... czasu mi zbywa dosyć na pracę.
Hrabina, zawahawszy się nieco, przyznała się potém, iż szukała dla niego miejsca i miała znowu na widoku jedno, któreby byt jego polepszyć mogło. Szło o towarzyszenie w podróży dla dokończenia wychowania młodemu książątku, chłopcu bardzo zdolnemu, ale żywego temperamentu. Bojarski, który już słyszał o niém, podziękował stanowczo.
Odpowiedzialność zbyt była wielka, zadanie nadto trudne, a on, jak powiedział, tém co miał zupełnie był zaspokojony.
— Jest-to podziwienia godne — odezwała się