Strona:PL JI Kraszewski Od kolébki do mogiły.djvu/353

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

hrabina — ta pańska sumienność i bezinteresowność; ale potrzeba myśléć o przyszłości, o starości, o zapewnieniu sobie spokoju w tych latach, gdzie praca będzie trudniejszą.
— Czasu jeszcze mam dosyć — odparł Bojarski.
W oczach zacnéj pani, która się tak zajmowała losem jego, mógłby był wyczytać pewien rodzaj politowania nad sobą i poszanowania razem. Pytała go nad czém teraz pracuje — nieumiał odpowiedziéć, gdyż myśli miał bardzo wiele, a żadna z nich jeszcze go nie opanowała tak, aby cały się jéj oddał.
W ten sposób płynęło życie Bernarda, którego wszyscy nawykali coraz bardziéj uważać i sądzić jako istotę jakąś dziwaczną, nieprzystającą do świata spółczesnego, żyjącą w innym i nieznośną wymaganiami, jakie zarówno stawiał innym i sobie.
Obawiano się go w wymowie dla prawdomówności dziecinnéj, nieoszczędzającéj nikogo i mimo dobroduszności a łagodności swéj — nieubłaganéj.
Osiérocenie i osamotnienie, życie z myślami własnemi tylko i książkami, wpłynęło téż powolnie na samę powierzchowność młodego człowieka, który starszym się daleko wydawał, niż był. Zaniedbywał się w ubraniu, zapominał często i spoj-