Strona:PL JI Kraszewski Od kolébki do mogiły.djvu/329

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dawca. — Prawdziwie nie wiem, kto mi o nim mówił. Skończony? obszérny? Można wiedziéć tytuł? Od tytułu bardzo, bardzo wiele zależy.
A gdy Bernard spóźniał się z odpowiedzią, dorzucił p. Teofil:
— Wogóle poezya źle, bardzo źle się sprzedaje. Najgorsza proza jako tako się rozejdzie, nie obracając na makulaturę, a poemata kończą zwykle sprzedażą na funty.
Uśmiechnął się Bojarski
— Nie życzę ich téż wydawać — odparł spokojnie.
— Pański poemat wydam chętnie — żywo odezwał się p. Teofil. — Mam słabość do pana, słowo daję.
— Dziękuję, ale poemat niegotowy.
— A mnie mówiono...
— Omylono się. Są fragmenty, ale do całości daleko.
— Fragmenty? No, to mogą się wydać fragmenty. A tytuł?
Bojarski zimno objaśnił, że nie ma dotąd tytułu.
Nastąpiły pytania o objętość, o treść, o rodzaj i wkońcu naleganie, aby tego w tece nie trzymać.
— Po rozprawach, które, jak tam jest to jest, pewne wrażenie wywarły — dodał wydawca — poemat mógłby być dla pańskiéj sławy w téj chwili bardzo wielkiém poparciem. Już to, że