Strona:PL JI Kraszewski Od kolébki do mogiły.djvu/299

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Zdaje mi się, że co było niejasném i niedopowiedzianém a dwuznaczném w piérwszém wydaniu, w drugiém...
— W drugiém tak się wyjaśniło — odparł Grochowski — iż to, o co cię posądzano, dziś stało się pewnikiem.
— Mianowicie? — spytał Bernard.
— Że ty, czciciel ideałów, obwiniony jesteś o ostudzanie tych, co w nie wierzą, o napędzanie do przejednania się z rzeczywistością.
To mówiąc, jakby sobie coś przypomniał, Piotruś śmiać się począł i długo śmiał się sam dla siebie. Dopiéro zdumione wejrzenie, które w niego wlepił Bojarski, zmusiło go do jaśniejszego wytłumaczenia się.
— Jak ludzie są rozmaici, na czém opiérają i czém popiérają swe sądy, tego najlepszym dowodem to, że w mieście jako argument przeciw tobie służy, iż cię widziano bras dessus, bras dessous z panem radzcą Emilem. A ponieważ nikt nie jest jawniéj przejednanym i ostygłym nad niego, ludzie ztąd wnoszą, iż się musicie godzić ze sobą.
Bojarski stał, zpoczątku niedobrze rozumiejąc, o co chodziło.
— Wiész i znasz mój stosunek do pana radcy, który piérwszą całą koszulę w życiu otrzymał odemnie — rzekł, uśmiechając się. — Był w całém