Strona:PL JI Kraszewski Od kolébki do mogiły.djvu/227

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

terystyczne, lub figureczki zaledwie kilku rysami onaczone, a jednak życia pełne.
Babski téż na tém się niemal ograniczał... szkicował. Kilka płócien zaczętych nie mogło się doczekać końca; inne, o których zawsze słyszano, iż miały być rozpoczęte, pozostawały w głowie artysty.
Wistocie utalentowany młodzieniec był próżniakiem i sumiennie wykończyć czegokolwiekbądż nie był już w możności. Sprzedawał ładnie nakreślone akwarelki, karykatury, małe sceny rodzajowe, a obiecywał, że coś wielkiego kiedyś ma stworzyć. Innéj wymówki swojego próżniactwa znaléźć nie mogąc, tłumaczył się Babski koniecznością odbycia podróży do Włoch... ale na nią nie mógł zebrać funduszu.
Tymczasem prowadził życie wesołe, z dnia na dzień i... starzał.
Obok talentu do szkiców, pan Gerard miał drugi, do wysokiego stopnia wykształcony: rozprawiania o teoryi sztuki, sądzenia o jéj płodach, krytykowania tych, którzy pracowali. Sądy jego bywały często trafne i sprawiedliwe, lecz zawsze grzeszyły tém, że się wyłącznie do stron ujemnych przywiązywały. Oprócz talentu rysownika i krytyka, Babsio — tak go poufale nazywano — dobre, miłe, serdeczne chłopię, miał głosik i śpiewał ładne piosenki, których umiał