Strona:PL JI Kraszewski Od kolébki do mogiły.djvu/226

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

rotą, a do profesorowéj była nadzwyczaj przywiązaną, wielce tém Bernardowi przypodobać się umiała. Nie wypływało to u niéj z żadnéj rachuby: potrzebowała kochać jakąś staruszkę i tę sobie wybrała, dla niéj chętnie czyniąc się prostą kobiéciną i zstępując z wyżyn, na których mieszkała, do prozaicznych zajęć staréj Bojarskiéj, gotowa z nią rozprawiać godzinami o gospodarstwie i bieliźnie. Bernard umiał to ocenić, a Bojarska tę niepiękną i rubaszną jéjmościankę kochała jak córkę, może tém więcéj, że dla syna jéj niebezpieczną nie była.
Z innego koła, z którém mało miał stosunków Bojarski, malarz młody Babski, znakomity szkicownik, karykaturzysta, lubiący rozprawiać dużo o sztuce, wiecznie rzucający na papiér pomysły, a nie mogący nic stworzyć skończonego, miły w towarzystwie, czasem się do literatów przyplątał.
Było to rzeczą uznaną, iż Babskiego natura obdarzyła geniuszem. W owych czasach za cechę genialności uważano łatwość i bogactwo pomysłów, rzutność w ich wykonaniu, a nawet lekceważenie tego, co pomysłom tym rzeczywistą wartość dzieł sztuki nadać mogło.
Rozrywano te kawałeczki papieru, na których Babski od niechcenia piórem rozkwaczoném, węglem, kawałkiem ołówka rzucał główki charak-