Strona:PL JI Kraszewski Od kolébki do mogiły.djvu/201

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

w wyborze środków i dróg do tego poczciwego celu różnimy się ogromnie. Ja się nie będę wahał zmilczéć, potakiwać, bylebym osiągnął, czego pragnę; ty idziesz przebojem. Wychować się będę starał Gwalbertka tak jak ty, na prawego i pożytecznego krajowi obywatela, to pewna; lecz nic mnie nie będzie kosztowało oszukać w tym względzie i labusia i mamę. Sumienie mnie moje rozgrzészy.
Bojarski zaciął usta, skrzywił się i nie odpowiedział nic.
Muliniec rękę wyciągnął do niego i w milczeniu dłonie sobie ścisnęli.
— Przedewszystkiém — zawołał Cezar — słowo honoru, że ty mi za złe tego nie weźmiesz.
— Ale owszem, wdzięczen ci będę, gdy Gwalberta weźmiesz pod swoję opiekę; dam ci nawet wskazówki do postępowania z nim. Staraj się, zdobądź to stanowisko i utrzymaj się na niém — rzekł Bojarski — to będę o Gwalberta spokojniejszy.
Raz jeszcze ręce sobie uścisnęli.
— Proszę cię o jedno — dodał, śmiejąc się, Muliniec — abyś ty mnie nie zalecał. Jeżeli się spytają o Mulińca...
— To powiem, co o nim myślę, ani mniéj, ani więcéj — surowo odparł Bojarski. — Zalecać do