Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1003

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
3

taką pozytywką, powtarzającą codzień jedno a jedno.
I było mu z tém wszelako bardzo dobrze, bo nie ma na świecie spokojniejszych i szczęśliwszych ludzi, nad takie machinki.
Wiemy już, że posiadał kamieniczkę w Rynku Starego Miasta, wazką, starą, ale gruntownie pobudowaną w owych jeszcze czasach, gdy wszystko silnie i mocno się robiło, kiedy to glinę gnojono lat kilkanaście, cegłę wypalano z niéj jak żelazną, a wapno w dołach przekazywano potomkom testamentami.
Postawiona grubo, zasadnie i silnie, trzymała się tak krzepko staruszka, że gdy w niéj czasem wypadło wybić muru kawałek, to się żelazne kruszyły młoty, a iskry ze skamieniałego wapna sypały. We dwóch czy trzech miejscach porobiły się wprawdzie w murach szczeliny, jak marszczki na staréj twarzy, ale Wydym utrzymywał, że temu głównie winno było utrzymanie kilkoletnie mniéj staranne, pod ten czas gdy on w domu nie był, w wojsku służył i nogę tracił.
Od chwili gdy ją objął Beznogi, kamieni-