Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/357

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Spisałeś się Acan bardzo gracko, ale jednakże nie życzę ci często podobnych próbować przedsięwzięć.... mogłoby to być niebezpiecznem.... Ale na ten raz udało się bardzo dobrze; winszuję Waści, Jaśku....
Jasiek się skłonił pokornie.
— Jeślim co zrobił to pewnie w najlepszej chęci dla stryja dobrodzieja....
— Szeroko o tem Dawid pisał — odparł stary usta wykrzywiając — Waści się chciało zemścić, był rachuneczek... no! ale się i mnie przytem coś upiekło. Powiedz-że mi, kto ci u kata te dwie figury wyswatał?
— Przypadek — rzekł Jaś skromnie.
— Ten głupi przypadek coś mi pachnie Sobockim, a łotra tego się boję, i Waści się strzedz radzę. Pani Tryze przyzwoita kobieta..... to osobliwszy trafunek?
Uśmiechnął się stary z zadowoleniem.
Wniesiono śniadanie; wszedł i pan Samuel z Rotmistrzem, oba po naradzie postanowiwszy dopóty o niczem nie wspominać, pókiby sam Kasztelanic tego przedmiotu nie zaczepił.
Z niecierpliwością wyglądał Rotmistrz i ojciec jego otwarcia drzwi od sali jadalnej, dla zobaczenia pani Tryze, której dotąd spotkać nie mogli; nareszcie Puślikowski, wystrojony i zręczny, otworzył drzwi i oznajmił, że zupa była na stole. W głębi pokoju malowały się już ciekawym oczom dwie postacie: — pana Bulwy, niezmiernie wyprężonego i przestraszonego ostatnią rewolucją pałacową, i ślicznej pani Tryze.
Dla pana Samuela, dla Rotmistrza a nawet dla Jasia, było to nowe zjawisko i uroczo zastępowało kwaśną pannę Anielę. Kasztelanic wdzięcznie bardzo ukłonił się jej z dworskiem przymileniem. Jaś poglądał na nią zdumiały, nie widząc w niej nic dawnego, prócz piękności, która zdała się podniesioną ubiorem, tem co ją otaczało i silną wolą okazania się piękną. Była też nią niezaprzeczenie, a strój skromny lecz zręcznie dobrany, krasił jeszcze wdzięk naturalny tej zagadkowej istoty. Wyraz jej twarzy był łagodny, skromny, ale na dnie jego jakaś niedostrzeżona wielu, uwięzła pruszyn-