Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dzo pięknem. Oślepiła państwa Pawłów, a poznawszy, co nie było trudno, kto rej wodzi w domu, i umiejąc dziwnie pochlebiać matce, a dogadzać córce, została ulubienicą i powiernicą obu. Sam pan Paweł bardzo ją szanował; wreszcie przyjęcie guwernantki wielce mu pochlebiało, stawiać dom jego na wyższej stopie. Chwalono się też nią nieustannie, choć Petra nic się od niej nie nauczyła, bo zwykle rozmawiały z sobą tylko o świecie, o losach, o miłości i o zdradzieckich kochankach, a lekcje życia zastępowały naukę języków i muzyki. Jednakże muszę być szczerym, dodam iż Petra grała kilka mazurków bez taktu i stukała kilka walców — nad Straussa i Rajczaka nie posunęła się wyżej.
Takie towarzystwo zastał pan Paweł w ganku.
— A cóż? a co? a co? — spytała wszystkie podbiegając ku niemu, matka, córka i przyjaciółka.
— Historja, — odparł pan Paweł — ale niech panna Hiacyntha pójdzie z łaski swojej trochę się przejść z Petrą...
— Cóż to? czy mam już opłakiwać stratę drogiej mi pańskiej ufności? — spytała ostrym, szczypiącym głoskiem, mizdrząc się i krygując stara panna, równie ciekawa jak złośliwa.
— Ale nie! — rzekł pan Paweł rubasznie — tylko wolałbym... to jest... zdaje mi się... i dokończył wskazując na córkę, że przy niej mówić by nie chciał, ale go niezrozumiano.
— Mówże bo Pawle! — niecierpliwie przerwała żona — Pecia jest w wieku, w którym wszystko słyszeć może...
— Już??? — spytał ojciec trochę zdziwiony.
— Na co to te dziwactwa; mów, przecież pani Hieronimowa nic takiego nie przywiozła z sobą, coby nas mogło zgorszyć.
Pan Paweł jął się tedy westchnąwszy opowiadać o Kasztelanicu, pannie Anieli, i o wszystkiem co się tego domu tyczyło. — Julja słuchała uważnie, panna