Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nie przeczę, ino to w tym domu jakby na wysługach, i że despekt dla nas z lada dworzaninem rękodajnym, iść w zawody. A potem? starałby się jawnie, szedłby jasną drogą, niktby słowa nie rzekł, ale z kąta sobie intryżką serce dziewczęce uwikłać, my tego płazem nie przepuścimy.
— A no, ciekawym — przerwał rejent — co też ichmość począć myślicie.
— Co? — zawołał Walek — per fas, per nefas, trzeba podczaszemu oczy otworzyć, a toć ślepy! a to mu się w domu dzieje krzywda! i, pozwala przez dobroduszność nie domyślając się niczego.
Machcewicz stał przybity, zadumany, a zły.
— Gdyby to była prawda — mruknął — tobym go posiekał.
— Co waćpan tylko siekać a siekać! — ozwał się Walek — albo to on rąk nie ma, inaczej go trzeba za-