Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

już matka da dziecku trucizny dla tego, że płacze?
To są jego własne słowa.
— Na prawdę rzekłszy, nie o pannę się trzeba starać — dodał Walek zamyślony — a o ojca. I czem go tu ująć?
— Otóż to nie łatwo! — mówił gość — stary śmieje się do wszystkich jak córka, słodki, grzeczny, nie uchybi nikomu, a nikt go jeszcze tak sobie nie ujął, żeby miał wpływ i przewagę. Milczy i robi swoje.
Westchnęli obaj na jeden ton.
— To pewna — szepnął Walek — że przez całe te zapusty nie pochwali się nikt, żeby na włos się posunął dalej i doznał preferencji. Dziewczyna nie zrozumiała, a kochać jej przestać — niepodobna! Ciągle ci przed oczyma się wije.
Mówili tak jeszcze, gdy zachlapało przed gankiem, sanki po rozmię-