Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/65

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Albo co? — ziewając odezwał się Szczepek.
Gospodarz nic nie odpowiedzał.
— Kwestja jeszcze — począł po chwili — jakby to przyjął podczaszy. Zdaje się człek dobry, grzeczny, miły, ale jak tam w domu i z córką, tego nie wiem.
— Kocha Ewunię, to pewna, nad życie — mówił Szczepek — w towarzystwie do rany go przyłożyć, ale ci, co go znają bliżej, mówią, że i uparty i impetyk. Gula powiada, iż za lada kogo nie wyda złotego jabłuszka, a jak po myśli człeka znajdzie, wahać się nie będzie choćby córkę zmusić do ołtarza. Powiada słyszę zawsze: Co to mospanie zważać na dziecinne fochy, kiedy człowiek w sumieniu przekonany, że dobra pragnie i lepiej się zna na tem, niż płoche dziecko. Przepłacze, przeboli, a potem będzie wdzięczna. Nie