Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Walek osłupiał.
— Żartujesz, czy co? to nie może być? On tam mało nie marszałka dworu rolę gra. Wysokie progi na jego nogi. Jemu się nie śni.
— Ale się w niej kocha, to pewno, i ona mu sprzyja, to też niezawodna.
Walek głową trząsł.
— Juściż by takiego hołysza nie mogła sobie wybrać.
— Nie mów co kobieta może lub nie może, ich nikt nie zrozumie — rzekł Szczepek. — Temu jednak przeszkodzić można i należy, bo to pokątna i zdradliwa miłość, niepoczciwa intryga tego chłystka. Podczaszy nie wie nic, a jak się dowie, chłopca przepędzi gdzie pieprz rośnie. Ewunia się wypłacze i plac będzie wolny.
— No, to trzeba żeby się podczaszy dowiedział — zawołał Walek — nie godzi się aby go tak oszukiwano.