Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

że przez te zapusty rozkochałem się w niej jeszcze gorzej niż byłem, a ona jak z kamienia.
— Co mi ty mówisz — westchnął gość — a w mojem sercu lepiej? Tylko podobno my obaj będzemy musieli dać za wygrane i pójść z kwitkami, bo tam już ktoś stanął gospodą.
— Kto? — zakrzyczał Walek — kto? na miłość Bożą.
— Kto! napewno to ja tego nie wiem, ale poszlaki są duże i bodaj niemylne.
— Ale kto? — powtórzył Walek.
— Taki, któregoby się żaden z nas ani spodziewał, ani domyślał, ani przypuszczał, taki.
— Ale kto? — wołał ciągle gospodarz.
— No, to ci już powiem — rzekł Szczepek kładąc się do łóżka z westchnieniem — pauper jeden, Sykstus Warczyński.