wać czyby go do kancelarji nie wziął Bołtuszewski. W istocie życzył on sobie nieraz mieć Sykstusa i żona namawiała go, aby się starał przeciągnąć tak zdolnego i uczciwego chłopca, inna to wszakże była rzecz, gdy Sykstus tego nie potrzebował, a teraz gdy był zmuszony się wpraszać.
Poszedł nad rankiem, wysunąwszy się z węzełkiem i kuferkiem do zajezdnego domu, a gdy już dobry dzień był, do Bołtuszewskiego.
Ten cale różnie mieszkał, dom zajmował na paradnej ulicy, a cisza panująca u Żółtkiewicza nieznaną tu była wcale. Od rana kręcili się żydki, faktory, posłańce, goście, krzyk, wrzawa w kancelarji napchanej obcemi, w pokojach u jejmości, w izbie Bołtuszewskiego. Papierów rozrzuconych pełno wszędzie, rwetes, hałas, bieganina, nieład. Sam Bołtuszewski, jak najczęściej bywało, spuchły i
Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/186
Ta strona została skorygowana.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/e/e0/PL_JI_Kraszewski_Ewunia.djvu/page186-964px-PL_JI_Kraszewski_Ewunia.djvu.jpg)