Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/185

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— E! to stare tetryczysko, wątroba, gdzie on takiego porządnego chłopca znajdzie? gdzie? Czy nie garbus go zastąpi? I fu!
Sieboń napróżno się upominał w imię przyjaźni o tajemnicę, Syksns go uściskał, ucałował, popłakali się, ale mu nic powiedzieć nie mógł. Przez całą noc pakował się biedny, zbierał węzełki, gadali po cichu o różnych rzeczach, a dobyć z niego garbus nic nie mógł. Gdy przyszło nad rankiem pomyśleć, co zrobić z sobą, Sykstus dopiero całą swojego położenia trudność zobaczył. Nie miał nad trzy czy cztery złotówki w kieszeni, a przecież trzeba było żyć, nająć gdzieś izdebkę i myśleć o sobie. Miał wprawdzie guz rubinowy po ojcu, jedyną pozostałość i pamiątkę, z tem się mu jednak rozstać było trudno, choćby o głodzie mrzeć.
Położenie było ciężkie. Szczęściem na myśl przyszło, iż mógł poprobo-