Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/187

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

podwiązany, dyktował razem, pisał, kłócił się i odpowiadał przez drzwi żonie, która mu pokoju nie dawała.
Sykstusa zobaczywszy, a myśląc, że był przysłany przez Żółtkiewicza, Bołtuszewski wybiegł żywo, rzucając wszystko. Zdziwił się, gdy mu ten oświadczył, że chce pomówić na osobności. Weszli razem do bokówki.
— Jestem bez zajęcia — odezwał się Sykstus — i przychodzę zapytać pana mecenasa, czy mnie do kancelarji wziąć nie zechce?
Bołtuszewski oczy wyszczerzył.
— A dlaczegóż bez miejsca? co to jest?
— Pan mecenas mnie uwolnił?
— Z przyczyny?
— Nie wiem.
Bołtuszewski śmiać się począł.
— A świadectwo?
— Żadnego mi nie dał.
— Mów waćpan otwarcie, coś się