Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/598

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Co to ją biedną kosztowało! Mieć taki klejnot drogocenny i nie módz się nim pochwalić, wiedzieć coś tak ciekawego i milczeć!
Panu Adolfowi powiedziała tylko, że rozmyśliwszy się, pokalkulowawszy, woli ze chrztem się wstrzymać do powrotu kogoś z familii. Tymczasem ciągnęło się to długo, a pani Siennicka milczała, i choć się czasem przed mężem trochę wygadywała, szło to na karb przypuszczeń....
Pierwsza powróciła pani Zdzisławowa, i dała znać Siennickiéj, aby do niéj przyszła. Znalazła ją w istocie, jak mówił pułkownik, jaśniejącą tą drugą młodością przedwczesną trochę, która czasem, dla niektórych kobiet, bywa wdzięczniejsza niż pierwsza. Rumiana, świeża, trochę okrąglejsza niż była, z oczyma swemi ciemnemi ciskającemi strzały ogniste, mogła się nazwać pięknością. Nabyła też maniery świata, w którym żyła, śmiałości, taktu i powagi — i wszyscy jednozgodnie przyznawali jéj, że teraz dopiero rozwinęła się w całym blasku.
Zdziś przez lenistwo znowu się w niéj kochał, aby już innych nie szukać i nie narażać się na ciężkie przejścia, jakiém było zwłaszcza ostatnie. Podróż ta do Paryża z Martą, nie poszczęściła mu się wcale. Prawie natychmiast znalazł rywalów, dla których go poświę-