Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/507

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Temu biednemu dziecku tak potrzeba opieki, rady, przyjaciółki, dodał książę; a w czyjeż ręcebym ją rad powierzyć, jeżeli nie w jéj....?
Po cichu naradzała się długo Aniela z księciem, który wyszedł z téj rozmowy uradowany, szczęśliwy....
Spotkanie się z markizową następnego dnia było dosyć oryginalne. Książę czekał na Anielę, zabawił chwilę, gdy córka wyszła, i wymknął się zostawiając je same.
Mała pani, zawsze z tą samą twarzyczką dziecięcą, wcale nie skłopotana, owszem śmiało i wesoło wyszła na powitanie hrabiny. Ojciec ją uprzedził, że z nią otwarcie być może i powinna.
Markizowa też nie taiła się z niczém.
— Ja prawdziwie nie wiém — mówiła, jakby się chwaląc, do hrabiny — czy kto tyle przebył awantur co ja w tak krótkim czasie. Najprzód się ten Włoch we mnie zakochał, a był wcale ładny, małom go widywała, wydał mi się zupełnie inaczéj niż potém się okazało. Ta ucieczka! o któréj mówić nie chcę.... i straszno było, i czasem śmiesznie. Ciągła obawa pogoni, szpiegów. Dopiero odetchnęliśmy w Wenecyi. Tu było kilka dni szczęśliwych, żem się doskonale trzpiotała i bawiła....