Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/476

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ła... Zdało jéj się, że czarna przepaść otwiera się pod nogami.
Otrzeźwiona po spoczynku.... siedziała jak posąg długo nie mogąc zebrać myśli; na koniec zwyciężyła ból straszny, i zmogła się na tyle siły, że pojechała na cmentarz ostatnią posługę oddać téj, którą zwała matką.
Z Lambertem spotkała się teraz u grobu, spojrzała na niego: nie patrzał na nią, pogrążony był w sobie. Nazajutrz zaczęła się gorączkowo w podróż wybierać.... Musieli się widzieć raz jeszcze, chciała go pożegnać. — Jak? nie wiedziała sama.
Hrabia wybierał się także z powrotem do kraju; lecz nie było postanowiono, kiedy mógł wyjechać. Aniela dłużéj pozostać nie chciała.
Wezwany przez nią Lambert zjawił się w salonie, blady w grubéj żałobie, ostyglejszy jeszcze i bardziéj milczący niż dawniéj. Zobaczywszy go, pani Zdzisławowa rozpłakała się konwulsyjnie, padła na pół omdlała na krzesło.
Ocuciła ją służąca: hrabia czekał.
— Ponieśliśmy oboje stratę tak wielką, że się ocenić nie daje — odezwał się z powagą. Ja mam obowiązek podziękowania pani za jéj poświęcenie dla nas, za jéj starania około zmarłéj świętéj naszéj!
Dziś jeszcze boleść mi nie daje wypowiedzieć co czuję; rozmowa ta i dla pani byłaby nadto