bolesna. Chciałem tylko, będąc tłómaczém woli méj matki....
Tu hrabia z wolna dobył papier, na którego widok nowe mdłości ogarnęły Anielę....
Domyślała się téj — nagrody, która ją upokarzała. W téj chwili, tak nagle rzucona w oczy, zdawała się dla niéj odprawą, obelgą.
Chciała mówić i łkanie nie dopuściło.
Dobre pół godziny potrzeba było na to, aby chłodniejsza rozmowa się poczęła. Hrabia spytał, jakie ma zamiary, kiedy i jak powracać sobie życzy?
— Jak najprędzéj! ja tu pozostać nie mogę, wspomnienia mnie zabijają.
Lambert ofiarował część dworu swojego jako posługę do podróży; na to nic mu nie odpowiedziano.
Kilka razy zrozpaczony wzrok zwróciwszy ku niemu Aniela, chciała jeszcze rozbudzić jakieś uczucie; lecz Lambert pozostał ze swą powagą grzeczną a chłodną, niewzruszony.
Gniew osuszył wreszcie łzy i otworzył jéj usta; poczęła żegnając czynić nieznaczne, a raczéj dwuznaczne wymówki, których hrabia zdawał się nie rozumieć.
I tak się rozstali.
Na odjezdném prawnik przyniósł pani Zdzisławowéj ten papier opieczętowany, którego hrabia oddać się jéj nie ośmielił. Zawierał on
Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/477
Wygląd
Ta strona została skorygowana.