Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/475

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Zapowiadała mu, że powraca natychmiast, i że potrzebuje po męczarniach doznanych spocząć pod jego skrzydłami.
Zdzisław śmiał się ze swych skrzydeł i namyślał. Wznowiona jego miłość dla hr. Julii już była znacznie ostygła; szczęściem dla niego złożyło się, iż jakiś młodzieniec świeżo wypuszczony w świat, ukazał się w salonie. Zwykła doza zalotności powszedniéj, która nikogo już nie przynęcała, jego omamiła tak, iż począł wzdychać do hrabiny. Zdzisław natychmiast się wysunął pod pozorem, że jest zazdrosny.
Był więc wolny, bo więzy różne dodniowe nie krępowały go wcale, żony tak prawie jak nie znał. Pomyślał więc sobie, że nim przystąpi do rozwodu, może odnowić znajomość.
Odpowiedzi na listy pani Anieli były bardzo jednak oględne, i zawsze w nich odzywał się żal za tak nielitościwe opuszczenie.
Pani Zdzisławowa znała swojego męża zapewne lepiéj niż on ją: nigdy wiele nie rachowała na niego; serca nie potrzebowała, pozycyi tylko i stanowiska w świecie, w którym miała wiele do pomszczenia i do zdobycia.
Gdy po długich męczarniach, a dniach kilku powolnego i bezprzytomnego konania na wieki usnęła staruszka, a Lambert padł u łoża jéj zimne ręce oblewając łzami; Aniela zemdla-