Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/444

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ce, ale chleba brak; mają ekwipaż, a na stole pomidory i makaron za całe danie....
Leliwa ręce załamał.
— Z listów Marty wnoszę, dodał książę, iż będzie zmuszona go porzucić!!
— Jak to? po kilku zaledwie miesiącach pożycia?
Książę głowę na piersi spuścił.
— Okupimy się, rzekł — da się to ułożyć bez skandalu. Marta przyjedzie do mnie i zostanie, markizowi pensyę damy.
Stary otarł powieki i zakończył zniżonym głosem:
— Proszę cię, pułkownika, nie mów o tém nikomu. Wyspowiadałem ci się mimowolnie. Jestem nieszczęśliwy, kochałem to dziecię, tak pragnąłem jego szczęścia....
I znowu głowa opadła mu na piersi.
— Nie mówmy już o tém! A! ta poczciwa a niedołężna Szordyńska! Znasz ją? Któż mógł się spodziewać, aby była tak ślepą?
Leliwa, choć wiekiem i wypadkami ostygły, nieszczęściem księcia był przygnębiony — zrozumiał ten ból ojcowskiego serca, rozdartego i zakrwawionego....
Ścisnęli się za ręce w milczeniu.
— Jeżeli markizowa przyjedzie — odezwał się Leliwa — to zapewne na wsi książę z nią zamieszkasz....