Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/443

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ciem, dotknąć delikatnego bardzo i draźliwego przedmiotu. Wspomniał o pannie Marcie.
— Dzięki Bogu, mości książę, że się to jakoś ułożyło dla waszego spokoju i przyszłości tak szczęśliwie. Wypadek był — niestety! — jaki i domy królewskie spotyka. Świadkiem jedna z córek królowéj Krystyny. Wyszliście z niego obronną ręką, mogę powiedzieć, zwycięsko.
Książę Ignacy mocno zdumiony dotknięciem téj materyi, stał przez moment milczący, szybko otarł łzę z powieki, i idąc za potrzebą serca, począł cicho:
— Mój pułkowniku, dziękuję ci za konsolacyę — ale nie wiesz pono.... a! mam z tém dużo, dużo zmartwienia....
— Mnie się zdawało, że wszystko skończone? dodał Leliwa.
— Tak! mój drogi! Marta za niego wyszła, musiała! mówił książę. Pokazuje się jednak, że znajomość z markizem, o któréj nikt w domu u nas nie wiedział, nikt się jéj nie domyślał, oprócz jednéj téj Józi, co była przy mojéj córce.... znajomość tak była pobieżna, tak niedostateczna, że gdy żyć im z sobą przyszło — znieść się nie mogą. Marta jest najnieszczęśliwsza, familia markiza ma być dla niéj nieżyczliwą, ona w domu niewolnicą. Wymagania finansowe są nadzwyczajne. Mają pała-