Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/438

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Więc pani hrabina powiada, że oni nie wracają do kraju? przerwał Leliwa.
— Ale proszę, cię o tém nikomu! nie wydaj mnie z sekretu. Zdzisław porzucił ich w téj nadziei, że jadą....
— Udaż się téj pani Anieli śmiały jéj plan? zapytał pułkownik.
— Nie potrafię być prorokiem — rozśmiała się z przymusem hrabina. Hrabinę Laurę potrafiła sobie nietylko pozyskać, ale nią owładnęła. Co się tycze Lamberta... w jego charakterze jest jakaś appatya teraz, dozwala z sobą robić co chcą, żeby się zaś miał zapomnieć tak dalece, by i nad nim zapanowała ta intrygantka — o tém wątpię....
Choć wszelkiemi sposobami stara się ona zapobiedz zbliżeniu się jego do Elizy, dosyć, by ją z daleka zobaczył, przemówił do niéj dwa słowa, a dawna miłość dla niéj powraca....
A! mój pułkowniku — dodała z naiwnością płochéj kobiety, nawykłéj do ulegania kaprysom nie serca, ale fantazyi zmysłów — mój pułkowniku! co to za szkoda, że Eliza jest tak spartańsko cnotliwa!!
Ręką zamknęła sobie usta i poprawiła się.
— Co też ja plotę!
Długo jeszcze trwała rozmowa z przyjacielem domu, który to z niéj wyniósł najbardziéj dla siebie zajmującego, że hr. Laura pozosta-