Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/437

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

w których rozwody u nas tak bardzo były łatwe, minęły.
Gospodyni nie odpowiadała zapatrzona w frenzlę swojéj narzutki, którą w paluszach targała....
— Dla znaczniejszych rodzin, i duchowieństwo i Rzym ma pewne względy, pułkowniku — odezwała się. Rozwód z tym poczciwym księciem dałby się wyjednać. On jest taki dobry, doprawdy, że swoje szczęście dla téj Elizyby poświęcił.... ale, daleko do tego....
Mam poszlaki, mam pewność, że ta Aniela sama rachuje na hr. Lamberta. Wszystkich chce od niego oddalić, aby z nudów i z biedy był zmuszony do niéj powrócić... bo — o tém i ja wiem, mieli z sobą jakąś amuretkę, gdy byli jeszcze bardzo młodzi.
— Nic seryo być nie mogło! wtrącił pułkownik.
Hrabina zakaszlała znacząco.
— Mówią, że było bardzo seryo... tylko, szczęściem, nigdy na wierzch nie wyszło — szepnęła.
— Jakżeby hrabina Laura nie domyślała się nawet tego? dodał Leliwa.
— Zupełnie tak samo jak Martę miała za niewinnego aniołka, a dziś jeszcze panią Zdzisławową ma za ofiarę. Sama jest przezacna, więc ślepa, bo nikogo o złe nie posądza.