Poczciwy książę Adam w niczém się jéj nie sprzeciwia....
Pułkownika zatrzymała hrabina na obiad, en petit comité, potrzebowała się z nim sam na sam rozmówić, a Leliwa miał nie mniejsze pragnienie posłyszeć od niéj czego dotąd domyślał się tylko.
Hrabia Ludwik poszedł do swego emira, Zdzisław do rodziców. Zostali tedy sami, a hrabina Julia przed tym przyjacielem domu mogła się ze wszystkich swych myśli wyspowiadać, czego od dawna łaknęła.
Pod promykiem jakiegoś przemijającego szczęścia, hrabina odzyskała swą dawną żywość, niemal dziecięcą, śmiała się, mówiła grzeczności pułkownikowi, pieściła go niemal.
— No, cóż ty mówisz na te wszystkie historye? odezwała się zbliżając do niego przy kawie. Proszę cię, ktoby się tego spodziewał po owéj Anieli? tym kopciuszku!... a ktoby był przepowiedział, że Eliza wyjdzie na taką sensantkę?
— I że hrabia Zdzisław zrobiwszy jedną niedorzeczność żeniąc się, popełni teraz drugą, chcąc się zaraz rozwodzić, dodał nieostróżnie Leliwa.
Oczka hrabiny zajaśniały.
— Ale proszęż cię! cóż to bo za życie? dla czego ma się męczyć w tych okowach?
Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/435
Wygląd
Ta strona została skorygowana.