Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/239

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ożenić, gdybym ja w tém widział szczęście moje....
Z pół godziny jeszcze Zdziś rozpowiadał różne miłości swéj przygody i dzieje serca, które tak niespodzianie wpadło w łapkę, nie mogąc się z niéj wydobyć.
— Bardzo mi się z daleka ta melancholiczno-dumno-zagadkowa twarzyczka podobała, mówił poufnie — ale gdym na żart rozpoczynał romans, miałem go za rozrywkę bez konsekwencyi. Bliższe poznanie dopiero odkryło przedemną cały porywający urok téj istoty dziwnie oryginalnéj....
Jestem pewien, że w świecie do którego ją wprowadzę — dodał, zrobi wrażenie niewypowiedziane — będzie to rewelacya.... Posąg milczący....
— Przemówi powołany do życia przez nowego Pigmaliona — dodał hr. Lambert wesoło, podając rękę na pożegnanie....
Rozstali się uprzejmie bardzo. Zaledwie kilkadziesiąt ujechawszy ztąd kroków ku pałacowi, hr. Lambert spotkał czekającego na niego w ulicy Adolfa.
Kazał stanąć.
— Bądź spokojny — rzekł do niego: wszystko ułożone....
— Ale jak? chciwie spytał brat panny Anieli.