Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/220

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Mogłeś się domyślić że życzę, pragnę, chcę, aby była twoją żoną....
Rzuciła na niego okiem po drugi raz, i zobaczyła tylko chmurne czoło.
— Powiem ci, że niezupełnie jestem z ciebie kontenta od pewnego czasu. Tobie się zdaje, że ja nie widzę nic, że nie wiem nic. Eliza cię bałamuci, ty się dajesz bałamucić, mimowolnie złe jéj towarzystwo oddziaływa na ciebie.... Trzeba z nią zerwać zupełnie....
— Nie mam potrzeby zrywać, odpowiedział Lambert bardzo poważnie, — bo nie zawiązywałem nic. Znam ją, bawi mnie, znajduję ją ładną....
— To wszystko źle: jéj piękność nie powinna mieć dla ciebie uroku, jéj paplanie bezwstydne nie powinno cię bawić. Wiesz, na jakiém.... gnojowisku ten kwiatek urosnął.... Lambercie....
— Niemniéj on bardzo ładnie pachnie! odparł zimno hrabia.
Hrabina rzuciła o stół gwałtownie robotą, którą trzymała, i załamała ręce...
— Dziecko moje! ja cię nie poznaję!
— Ale, mamciu kochana — rzekł łagodniéj syn — niech mi mama wierzy, nie ma grożącego nic.... Mam tylko obowiązek powiedzieć w obronie téj istotnie nieszczęśliwéj Elizy, że