Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

stkiego zastosować umiesz, i tego też, że będąc wolnym, możesz się poruszać według upodobania.
— Są zapewne ludzie i temperamenta, odparł Lambert, dla których to poruszanie się i przemiany w życiu są szczęściem, a przynajmniéj przyjemnością wielką; co do mnie, ja — wolałbym, przyznaje się, spokojne życie w jedném miéjscu...
— Dla tego żeś pan już wiele w życiu widział i podróżował, odezwała się Eliza. Tym, którzy nie poruszyli się za próg, chętkę widzenia świata darować potrzeba. Szczęśliwi, dodała, mogą siedzieć w miéjscu... czegożby na świecie szukali?
Spojrzała czarnemi oczyma na hrabiego.
— Jeżeli tak jest, panibyś nie powinna mieć ochoty do podróży?
— Znajdujesz pan, żem tak szczęśliwą czuć się powinna?
Rozśmiała się ironicznie.
Lambert nie wiedział co odpowiedzieć i dodał grzecznie:
— Tak sądzę, boć powszechne hołdy i uwielbienia muszą czynić szczęśliwą, a pani...
Eliza schyliła się do kwiatków.
— Pan wierzysz w hołdy i uwielbienia? rzuciła z uśmieszkiem — pan masz nas biedne kobiety za tak płoche, leciuchne stworzenia,