Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/224

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
220

Rolina chodząca po swojej sypialni, nastawiła ucha stwrożona, nie pojmując jeszcze co się stać mogło.
Podbiegła ku drzwiom, ale domyślając się że przypadek jakiś spotkał znienawidzoną Balbinę, wstrzymała się trzęsąc z gniewu. Nie chciała się spotkać teraz ani z nią, ani z tą Pepi, której od dziecka cierpieć nie mogła. Zazdrosną była o nią, o przywiązanie do niej pułkownika, nawet o jej wdzięk zupełnie inny, młodość, łagodność i skromność.
Nie przypuszczała z początku aby się coś stać mogło pułkownikowi; dopiero wołanie w którem poznała głos Balbiny, płacz Pepi, zatrwożyło ją o ojca.
Bezmyślnie otworzyła drzwi i wpadła do mieszkania Boehmowej, w którem Maholich leżał jeszcze nieprzytomny, zaledwie dając słabe życia znaki.
Spostrzegłszy Rolinę w progu, Boehmowa wskazała jej leżącego ojca, wołając:
— Patrz! patrz! to dzieło twoje!
Rolina nie zważając na to, przypadła do ojca, objęła go rękami, zaczęła wołać po imieniu, odcierać, ale rozbudzić go nie mogła.