Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/223

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
219

Balbina. — Dość mam już tego upokorzenia i męczeństwa, pójdę ztąd z nią razem, pójdę!
I rozpłakana rzuciła się na kanapę. Maholich ręce załamał.
— Balbisiu — zawołał — na Boga, — ulituj się nademną, wejdź w położenie moje, co ja pocznę?
Nie otrzymując odpowiedzi, płacz słysząc tylko, pułkownik stał zmięszany, przerażony tak że nogi pod nim drżały. Chwiał się i musiał o stół oprzeć. Twarz jego zaczęła nagle czerwienieć, sinieć, oczy stanęły słupem i z jękiem bolesnym runął na wpół na krzesło, wpół na ziemię!
Stuk ten obudził płaczącą, która porwała się i przybiegła na ratunek drgającemu konwulsyjnie, ale już nieprzytomnemu Maholichowi. Nabrzmiałe żyły na twarzy i szyi, otwarte usta, oddech krótki i nieregularny, oczy zeszklone, aż nadto wyraźnie ukazywały, że był rażonym. Walczył już ze krwią, która mózg mu zalewała.
Z krzykiem przeraźliwym Boehmowa wybiegła do kuchni, wołając:
— Po doktora! po doktora!
Ciche mieszkanie nagle rozległo się jękiem, szlochaniem, bieganiem, wrzawą.