Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Złote jabłko 02.djvu/042

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

padkiem radę dać mogli, który kobiety nie pomału zastraszył... Słudzy jakoś przytrzymali karetę, a tymczasem posłano do dworu po posiłek. Bal chciał otworzyć drzwiczki, by co prędzej wybiedz, ale płot przytrzymywał je mocno; dobył się więc bez ceremonji przez okno, wlazł na płot i stanął nareszcie na swej ziemi, na swoim dziedzińcu.