Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Złote jabłko 01.djvu/057

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ludzkie (świadkiem tylu pisarzy), zdradza uczucia.... i myśli bez najmniejszej zgryzoty sumienia. Z teki Jana wyglądał właśnie rożek grubego zwitka zapisanych papierów....
Teka była zamknięta... ale papiery same się prosiły, żeby się z niej na świeższe powietrze wysunąć. Na rożku zaraz znalazła Liza więcej daleko niż szukała.... a gruby ów zwitek, zawierał całe dzieje biednego sieroty....
Nie powiem, że je przeczytała płocha dziewczynka, pożarła je, połknęła, całemi wierszami chwytając jednem wejrzeniem. Nigdy jeszcze nie czytała nic tak żywego, tak dotkliwie prawdziwego, i suche jej oko, co łzy nie znało nigdy, o cudo! zwilgotniało, zaćmiło się... Eliza tak była zajęta czytaniem, że zapomniała o wszystkiem co ją otaczało.., i nie wstała, aż póki nie dowiedziała się całych dziejów serca, walk uczucia i tajemnic sieroty. Nie zastanowiła się nawet nad tem, że popełniła rodzaj kradzieży niegodnej, podchwytując najświętszy skarb młodego człowieka, czyste i jak na spowiedzi szczere jego przed sobą zwierzenie...
W pierwszej chwili uczuła tylko słodycz swojego zwycięztwa, ale wszedłszy głębiej w ten zaczarowany gmach, zbudowany z tylu cichych łez, wspomnień i dumań, w którego żadnym kątku nie było pyłku niebieskiej nadziei, obwiedziony kirem i poważną szatą męczeństwa i pracy, poruszyła się, zabiło jej serce, jakaś cześć mimowolna schyliła jej czoło; świat wydał się inny, nowy, pojęła jego stronę surową, oblicze smutne a rzeczywiste, zobaczyła obowiązki święte i bój błogosławiony... Wstyd ją ogarnął, gdy spojrzała na swą słabość i postawiła ją obok powagi, obok wzniosłości