Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Szalona.pdf/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.




Całe sąsiedztwo Zamiłowa wiedziało już o przyczynie, dla której Chorążyc przedłużał tak pobyt swój w Kijowie, jedna matka nic się nie domyślała. Z dobrą wiarą w to co do niej pisał, aby ociąganie się wytłumaczyć, powtarzała nieraz przed sąsiadkami jakie go tam różne trudności trzymały, a panie litościwe, spuszczały oczy i słuchały w milczeniu.
Biednej matki przeznaczeniem było zostać rażoną jak od pioruna wiadomością, do której wcale nie była przygotowaną.
Ewaryst, obawiając się żądać zbyt wiele pieniędzy z domu, aby na nadzwyczajne swe wydatki nie zwrócić uwagi i podejrzeń nie obudzić, pożyczał jakeśmy mówili u lichwiarzy i robił długi.
Zonia nawykłszy do zbytu i życia kosztownego, wcale się z pieniędzmi obchodzić nie umiała; fantazye jej, często krótkotrwałe, bywały bardzo drogie.
Głównym dostarczycielem pieniędzy Chorążycowi był niejaki Lejzor Cudnowski, często jeżdżący do Kijowa i chciwie wyzyskujący zręczność zarobkowania.
Nie mogło mu się to jednak pomieścić w głowie, dlaczego Chorążyc, tak zamożny, innego kredytu nie miał i wysokie opłacał procenta. Niepokoiło go to... Przyszedł na ostatek do fałszywego przekonania, że interesa Zamiłowskie źle stać musiały, że nieboszczyka zbyt szacowano wysoko i że kapitał jego pożyczony synowi mógł być w niebezpieczeństwie.
W dodatku pieniądze na jakąś spekulację były mu pilno potrzebne, począł się upominać natarczywie. Ewaryst oddać nie mógł, ofiarował procenta podnieść. Lejzor się przestraszył.
Gdy ani prośby, ani groźby, ani nalegania nie pomogły, postanowił udać się do Chorążyny.
Nic o tym nie mówiąc Ewarystowi, zmilczawszy ruszył do Zamiłowa. Człowiek był zapalczywy niezmiernie, a gdy szło o pieniądze, bez względu na nic w świecie.
Jednego dnia oznajmiono Chorążynie, że Lejzor Cudnowski, którego ona nie znała wcale, potrzebuje pilno mówić z nią w interesie.