Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Szalona.pdf/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nania przypomnę... Zapłaciła mi za życie całe. Czułam serca twego bicie, wiedziałam, żeś moim...
Chorążycowi zajaśniały oczy i twarz się rozśmiała.
— A! to była chwila, na której nazwanie w języku nie ma słowa... — dodał...
Siadali do stołu. Zonia nalała wina sobie i jemu i wychyliła chciwie kieliszek, rzuciła się równie łapczywie do jedzenia i zmuszała Ewarysta, aby ją naśladował. Pił wprawdzie i ożywił się nieco, lecz jeść nie mógł. Cała burza rozbudzonych myśli czarnych wiła mu się po głowie zawieruchą żałobną, jakieś złowrogie przepowiednie puszczykami mu hukały...
Siebie byłby chętnie dał na ofiarę zemście losu, który nie cierpi szczęść kradzionych, ale ją! Drżał o tę istotę nieopatrzną, upojoną, która nie widziała przed sobą przepaści.