Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Starosta Warszawski.djvu/534

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

koronowaną... A wjazd jego do Warszawy? widzieliście?
— Nie — rzekł skarbnik — którędyż wjeżdżał? z przodu, czy z tyłu?
— Przez Pragę! całe miasto się wyroiło na spotkanie, okrzykiwano go jak zbawcę! I niech mi ks. prymas daruje, jeśli kto się dla zgody kwalifikuje, to on.
— A tak... trzyma z Potockimi i Radziwiłłami, to wiadomo, a przez żonę spokrewniony z familią.
— To prawda — rzekł Laskowski.
— No i przez Mokronowskiego z żoną — rzekł skarbnik.
— Jak to? — zapytał Ocieski.
— Cóżem powiedział? tfu! — poprawił się Zagłoba, lapsus linguae, mów daléj.
Ale Ocieski urwał i zapił.
— A no, przecie i ks. kanclerz, wtrącił Babiński, to téż kandydat.
— Nie tylko on, gdyby na upartego chcieć, dałby się zgwałcić do korony i wojewoda ruski, tylko leniwy, więc gotów ks. Adama na swe miejsce postawić. Drudzy mówią, że i ten woli z gołą głową chodzić, niż w ciężkiéj obręczy, boć asanowie wiecie, że Chrobrego korona nic innego nad obręcz złotą była. Zatém Familia możeby już i siostrzeńcem nas zaspokoiła. Pan młody, piękny, król dla kobiet tak doskonały, jak kurfirstowa byłaby dla paniczów. Mówi dziesięciu językami; włosy ma śliczne,