Przejdź do zawartości

Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Starosta Warszawski.djvu/423

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zasapany wyszedł ledwie Radziwiłł, gdy znać dano o innych przybywających, częścią z sali sejmowéj lub wysłanych od głównych osób zamieszanych w téj sprawie. Przedpokój, salka, kancellarya, ganek, były pełne, a między nadbiegającymi toczyły się rozmowy tak żywe, tak wrzawliwe jak przed chwilą na zamku. Nietylko w pałacu Brühla, ale w całém mieście panowało zamieszanie, które przeszło razem z sejmującymi i arbitrami na ulice. W winiarniach i garkuchniach spotykano się grożąc sobie szablami i rozprawiając na języki bez litości..
Minister, który będąc u hetmana na chwilę się nie pohamował i niepotrzebnie z żalem wybuchnął, mocno tę prędkość swą teraz sobie wyrzucał... Odzyskawszy zimną krew, naradzał się, dawał rozkazy, a że czasu nie było do stracenia, wybierał się, zleciwszy kilku swym poplecznikom starania o dniu jutrzejszym do N. Pana, ażeby mu rzeczy przedstawić w takiém świetle, w jakiém je widzieć życzył...
Młody Brühl tymczasem zbity i osłabły, kazał zajść powozowi, do którego ojciec dodał w sekrecie sześciu żołnierzy z konnéj gwardyi króla, i kazał jechać do Młocin...
Tu było tylko spokojnie jak w uchu; cześnikowa szyła albę, Francuzka ją po swojemu zabawiała, mało nawet wiedziano co się na świecie działo. Ciekawa Dumont wybadała wprawdzie Godziembę,