Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Starosta Warszawski.djvu/396

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

znać było można, jak niewłaściwą wziął na siebie rolę...
Z po za niego pokrzykiwano jeszcze zapalczywie:
— Precz z Brühlem... Precz z Brühlami!! Hajda do Saksonii!
— Rozsiekać intruza! rozsiekać Niemca!...
— Panowie! krzyknął w téj chwili na ławę się wydobywszy podkomorzy Laskowski — nie wchodzę w to kto tu pierwszy dobył oręża, ale to jest występek kary najsroższéj godny — to przykład nad wszystkie straszniejszy, pogwałcenie majestatu sejmowego... zbrodnia przeciw Rzeczypospolitéj..,
— Dochodzić winowajcy! zawołano za nim...
Niektóre szable cicho poszły do pochwy...
— Precz z arbitrami — odezwali się niektórzy za Laskowskim, który ze swéj ławy nie ustępował.
— Najprzód precz z szablami! począł podkomorzy, nabierając coraz większéj odwagi — a toć jesteśmy w kościele, w świątyni praw; kto ją skaził targając się do oręża, gardło dać powinien... Ja instyguję!
Familia zagłuszyła go nagle hałasem wielkim...
— Scrutinium na winowajcę! wołali niektórzy... i to natychmiast...
— Proszę o głos — krzyknął ktoś z tyłu, podam najlepszy środek dojścia winowajcy...
— Prosimy! prosimy!
— Niech się izba uciszy! niech pan stolnik