Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Starosta Warszawski.djvu/286

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Rzuciła ramionami...
— Teraz się ludzie rodzą bez krwi, bez namiętności, bez uczucia — i nudzą się téż na świecie... Co warta egzystencya taka! Nie rozumiem prawdziwie, nie rozumiem!
To mówiąc dobyła z kieszeni talię kart i zaczęła kłaść pasians na stoliku... Cześnikówna spojrzała na nią, zakaszlała cicho i zawlókłszy w igłę włóczkę migdałową, pilnie się wzięła do roboty.