Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Starosta Warszawski.djvu/073

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lekceważył. W téj pogoni za wiedzą, niemal chorobliwéj — niekoniecznie dobierał się do wierzchołków i niedostępnych szczytów, — uczył się z chciwością filozofii, lecz z równą namiętnością badał historyę sztuki i wszystkie drobne tajemnice najpospolitszego rzemiosła.
Podobne to było do ścigania prawdy, chowającéj się przed nim po kątach, które wszystkie przeglądać musiał, ażali jéj tam nie znajdzie gdzie przyczajonéj.
W tym czasie, gdy się jeszcze w Lejdzie znajdował, trafiło się, iż jednego pięknego poranku znikł swym mentorom i dozorcom — wyśliznął się im z rąk, ulotnił — w pierwszéj chwili przerażenie całego dworu, obawa odpowiedzialności przed rodzicami była niewysłowiona... Zaalarmowano miasto i okolicę. Szczęściem dopatrzono w czas kartki na stoliku, w któréj uspokajając tych panów, zapewniał ich, że wkrótce powróci, i prosił, by go nie szukano daremnie.
Chociaż chłopak młody był bardzo, ulękli się mentorowie, aby się w jakie przedwczesne, niebezpieczne uwikłać nie dał miłostki — na wsze strony rozesłano gońce i szpiegi, — nigdzie nie znaleziono ani śladu. Domyślać się nawet nie umiano co mogło spowodować i ułatwić ucieczkę...
Gdy się to w Lejdzie działo, o mil kilkanaście ztamtąd, w słynnéj naówczas lejarni dział, zjawił się młody parobczak, dosyć niepocześnie ubrany,