Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 03.djvu/053

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zwyczaj piękny i pieśni takie nucił, które w jego ustach dziwnie brzmiały, bo się z wiekiem nie godziły.
Rozumkiem też, odpowiedziami, obejściem się całem, królowę, dwór, a szczególniej młodego Aleksandra zachwycił. Królewicz chodził za nim ciągle, przypatrywał mu się, uśmiechał do niego, a gdy potem Ciołka nie stało, wciąż się o niego upominał.
Szydłowiecki nie widział w tem nic złego, choć chłopię było mieszczańskie, dopuszczać je dla zabawy do królewiczów. Kallimach się temu nie sprzeciwił.
Takim sposobem przywykł nasz milczący Aleksander do rozmównego i żywego Ciołka. Sądzono, że chłopię trochę opieszały umysł królewicza rozbudzi; Aleksander jednak pozostał jak był, a Ciołek tylko przy nim, chlubiąc się tem, że go na Wawel potrzebowano, urósł w pychę i nadzieję wielkich losów. Ale chłopak był wistocie do nich stworzony, choć z gminu wyszedł, i zdolności miał tak wielkie, iż już naówczas z rozmów chwytał więcej i przyswajał sobie, niż się drudzy z ksiąg uczą.
Kallimach też zdolności widząc nadzwyczajne, nalegał na to, aby dać wychowanie chłopcu lepsze i mieć z niego niepospolitego sługę.
Z łaski królewicza Aleksandra zaczął i król o losie Ciołka myśleć i kazał mu naznaczyć żołd do szkół.
Nie straciłem ja łaski u mojego Olbrachta, lecz teraz przy Kallimachu nie byłem już dla niego tem co wprzódy. We mnie zawsze Długoszowy duch nieśmielszy mieszkał, gdy Włoch szersze roztwierał pola umysłowi młodemu.
Nie zbywało Olbrachtowi na dowcipie i łatwości pojęcia, ale krew w nim zawczasu bardzo grać zaczęła i od nauki go odrywała.
Lubił słuchać, żywem słowem się karmić, ale szukać w księgach, grzebać w nich — niecierpliwiło go. Z rozmów z Kallimachem wkrótce takiej nabrał wprawy