Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 03.djvu/052

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

puszczać. Po nocach na zimnie klęczą pieśni śpiewając, poszcząc bez miary.
Chodziłem z tem do królowej, ale ona w dziecku tej świątobliwości nie chciała powstrzymać, rada jej była i dumna nią.
Z Olbrachta mojego za to Kallimach był rad wielce i po nim sobie obiecywał wszystko, gdy na tron wstąpi. Rachował bowiem na to, że go czeka korona.
W tym to czasie, gdy Aleksander też już dorastał, zawiązała się owa wielka miłość między nim a Erazmom Ciołkiem, szewczukiem, o którym mówiłem już, a stało się to wypadkiem.
Z Kallimachem na dwór jakby inny wiatr powiał, dawna surowość i wstręt do wszelkich płochych rozrywek zamienił się w poszukiwanie ich, dla zabawienia młodzieży. Włoch bowiem utrzymywał, że wesołość zdrową jest i potrzebną.
Muzyka zdaniem Włocha, miękczyła dzikie umysły, obyczaje czyniła gładszemi, młodych rozwijała. Dla młodszych więc, przyczem i starsi się zabawiali, u królowej często zwoływano śpiewaków i cytarzystów.
Jednego wieczora ktoś o cudownem chłopięciu Ciołku rozpowiadać zaczął, tąk, iż wszyscy go ciekawemi byli. Królowa go sprowadzić kazała.
Cześć to była wielka dla starego Ciołka, który się jej nigdy dla siebie i syna spodziewać nie mógł.
Obawiano się, aby Erazmek ze strachu przed królową i dworem nie tak się popisał jak zwykle, lecz obawa była próżną, gdyż zarozumiałe i do zbytku śmiałe chłopię, które wystrojono w co było najlepszego, wcale się nikogo nie lękało.
Przyprowadzony przed królowę, gdy mu śpiewać kazano, tak sobie poczynał jakby w szynku u matki stał przed zwykłymi gośćmi. Śmiałość ta i nieustraszoność wyrostka niezmiernie się podobała, a głos też miał nad-