Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Hołota 01.pdf/082

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

, który zawahawszy się, obejrzał zdziwiony i odparł z udaną nieźle obojętnością.
— Ciekawość poprostu! Zdaje się że mówiłem to państwu wczoraj, iż o wirtuozce słyszałem. Była wątpliwość czy to taż sama, której rzucaliśmy bukiety, którą Liszt tak chwalił. Chciałem się przekonać. Pod pozorem szklanki wody wdarłem się do chaty i miałem przyjemność poznać pana Zarzeckiego.
Odpowiedź była dosyć zręczna.
Pani Idalia dodała żywo:
— Juścić i wirtuozkę zobaczyć?
— Którą zaledwie poznać mogłem w bosonogiej istocie, perkalikową sukienką zszarzaną okrytej! — westchnął.
Odparta napaść wywołała spojrzenie na siebie obojga gospodarstwa. Hrabia nie okazywał po sobie ani żeby się uraził, ani by uczuł niedyskrecyę pytania. Ożywiłsię nawet i rozwesełił, żeby lepiej pokryć zniecierpliwienie.
— Nędza okropna w tej chacie! — dodał z wyrazem politowania.
— Której sami są winni, — począł pan Onufry. Stary jest pijak i na pół waryat, a dzieciom zamiast dać wychowanie stosowne do ich stanu, poprzewracali głowy. Z panny, co mogła być dobrą garderobianą, zrobili niby wirtuozkę, syna słyszę kierują na uczonego! Wszystko to mnoży proletaryat ten niedojrzały, w pretensyach — któremu źle jest na świecie i nam z nim także!.. Cóż chcesz, taki dziś prąd nieszczęśliwy. Arystokracya uczy się rzemiosł, a ci ichmoście garną się do sztuk i nauki!..
— Jakże pan znalazł sławną wirtuozkę swą? — zapytała ze złośliwym przyciskiem piękna pani.