Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Boży gniew 03.djvu/143

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i jakiej nawale uledz musiał, bo i strzałami był poprzeszywany nawskroś i porąbany haniebnie.
A nie jego jednego stratę opłakiwać przychodziło, bo na pobojowisku spotykali ciągle tych, co swoich albo się doszukać nie mogli albo ciała ich tylko doszli...
Padło tego dnia i z pułkowników wielu: Adam Kazanowski Kasztelan Halicki, Ossoliński Starosta Lubelski, Zygmunt Lanckoroński, Ligęza, Rzeczycki od Kwarcianych. Sam Lubomirski stracił dwudziestu towarzystwa, licząc w to Xięzkiego. Zabrakło Adama Stadnickiego, Stana, Matyasza Bala, a z Krakowian Brzetysława Pieniążka. Z jednej chorągwi hussarskiej Marcina Dębińskiego dwudziestu czterech towarzyszów padło. Opowiadano o Karolu ze Słupowa Szembeku, który, zaręczywszy się, na tę wojnę poszedł i zsamopału przez obie oczy przestrzelony, choć później życie uratował, na zawsze ociemniałym pozostał. Rannych było nie policzyć, a kto lżejsze poniósł na ciele obrażenie, ten o niem i nie wspominał.
Pozostał dzień ten w długiej potem pamięci u ludzi, bo i wielkiemi ofiarami był okupiony i niepoczciwi dali im pójść prawie na marne.
Wołało rycerstwo doświadczone, a gonić, a bić,